top of page

 

Ida Miczke

Julia, dramat

 

Osoby:

 

  • Julia- dobrze sytuowana nastolatka

  • Julia jako dziesięcioletnie dziecko

  • Julia jako pięcioletnie dziecko

  • Julia jako niemowlak

  • Ojciec- bogaty czterdziestolatek

  • Matka- w wieku około 30 lat

  • Mężczyzna

  • Kot

  • Tłum na dworcu

  • Kobieta

  •  

Akt I

Scena I

Stół, torba, dookoła rozrzucone rzeczy. Na brzegu sceny gruby atlas samochodowy stojący pionowo. Ojciec i Julia siedzą na podłodze, grają w karty. W tle muzyka rap.

 

Julia: Trzy asy!

Ojciec: Ściemniasz, przecież ja mam trzy asy.

Julia: Blefujesz! Blef, blef, ble-ef!

Ojciec: To ja mam tobie wierzyć, a ty mi nie?

Julia: To już twój problem.

Ojciec: Daję trzy zyla.

Julia: Ha ha ha, chciałbyś. Po prostu pogódź się z porażką.

Ojciec: No, zobaczymy, sikso mała!

Rzuca się na córkę, by wyrwać jej karty. Julia ucieka, gonią się przez chwilę, po czym, gdy ojciec już odbiera Julii karty, dziewczyna siada na stole i poprawia włosy.

Julia: W więzieniu też tak robiliście? Jak ktoś przegrał, to go goniliście dookoła celi?

Ojciec: No, zdarzało się.

Julia: Nie bałeś się?

Ojciec: Nie. (wstaje) Dobra, koniec, musisz się spakować. Za pół godziny cię odwożę.

Julia wstaje i zbiera rozrzucone rzeczy do walizki. Ojciec jej pomaga. Milczenie.

Ojciec:  Szczoteczkę spakowałaś?

Julia: Uhm.

Ojciec i Julia krzątają się po pokoju, pakując rzeczy do walizki jedynie przy dźwiękach rapowych kawałków. Milczenie się przedłuża. Chwytając tę samą bluzkę, patrzą na siebie z konsternacją (muzyka powoli cichnie), po czym Ojciec odchodzi na bok.

Ojciec: Żal ci jej?

Julia: O co ci chodzi?

Ojciec: Nie chcę, żebyś tam jechała.

Julia: Przestań.

Ojciec: Co przestań, a ty nie jesteś na nią wkurwiona? Tyle lat kłamała ci w żywe oczy, grała sobie nami, rozumiesz, bawiła się, jak takimi pierdolonymi laleczkami. Powinnaś jej za to nienawidzić.

Julia: Jak, do cholery?

Ojciec: Jak to takie górskie zwierzę. I nie przeklinaj. Ubieraj się, wychodzimy.

Julia (przedrzeźniając ojca): Nie przeklinaj, nie przeklinaj…

Julia się ubiera, ojciec milczy.

Ojciec: Kurtkę weź.

Julia bierze kurtkę, ojciec walizkę oraz stół i oboje wychodzą. Zostaje tylko atlas. Stopniowo zapada ciemność.

 

Scena II

Julia, Ojciec

Na ulicy przed dużymi, nowocześnie zdobionymi drzwiami. Wchodzą z przeciwnej strony niż wyszli.

Ojciec: Daj znać, jak będziesz czegoś chciała, to przywiozę.                                                               

Julia: Nie wejdziesz.

Ojciec: Teraz nie, ale jak będzie trzeba, to tak. (pauza) Lecę.                                                           

Przez drzwi wychodzi Matka, Ojciec się odwraca.                                                                                 

Matka: Julia, chodź do środka.                                                                                                                  

 Julia powoli odwraca się i wchodzi, Ojciec zostaje sam na skraju sceny. Ciemność, światło tylko na sylwetkę Ojca, on stoi chwilę nieruchomo, po czym otrząsa się i wyjmuje Smartfona.                                                                                                                                                        Ojciec: No cześć, przełożyłeś to spotkanie? To każ Andrzejowi, żeby po mnie przyjechał. Przed domem Moniki. Albo nie, pójdę do Lidla, to stamtąd.  No nie, bo  zabuliłbym ze dwie stówy. No, czekam.                                                                                                                        Wychodzi. Ciemność.

 

Scena III

Julia, Matka

Wnoszą dwa stoły, dwa krzesła i garnek pełen czegoś nieokreślonego. Matka gotuje zupę w garnku na jednym ze stołów, Julia wałęsa się, nie wie, co ze sobą zrobić. Podchodzi od atlasu, popycha go tak, że, spadając, robi huk. Matka spogląda w jej stronę, nic nie mówi. Milczenie. Julia wychodzi za kulisy.

Julia: (krzyczy zza kulis) Kupiłaś nową mydelniczkę!

Matka: Tak, tamta zardzewiała.

Julia: (zza kulis) I masz nowy tusz!

Matka: Dostałam od firmy.

Julia: A to?

Matka: Co?

Julia: No to, chodź tu.

Matka podchodzi w stronę kulis, spogląda, po czym wraca.

Matka: Serum. Nie bierz, to dla starej skóry.

Julia wraca.

Julia: A tak ogólnie, jak się czujesz? Migreny minęły? (siada na krześle)

Matka: Uhm.

Julia: Nie chcesz ze mną rozmawiać?

Matka, jakby wyrwana ze snu, nagle spogląda w jej stronę.

Matka: Chcę.

Julia: Nie chcesz.

Matka: Chcę.

Julia: Więc czemu?...

Matka: Bo gotuję zupę.

Julia: Jak długo?...

Matka: Piętnaście minut.

Julia: Dobrze. Przyjdę.

Matka: Przyjdź.

Julia wychodzi, Matka gotuje.

 

Scena IV

Julia, Matka

Matka siedzi na krześle i robi pętelki z włosów, Julia wchodzi.

Julia: Skończyłaś?

Matka: Uhm.

Julia: To może w coś zagramy?

Matka: Włącz muzykę.

Julia: Adele?

Matka: Może być.

Julia włącza cicho płytę, po czym siada na drugim krześle.

Julia: Tak ogólnie?...

Matka: Dobrze. A jak wasz projekt o filmach Disneya?

Julia: Fajnie. Byliśmy w kinie, ale tak od środka. Starucha, która nam wszystko pokazywała była bardziej zardzewiała od tych maszyn. Obleśnie było przy niej stać.

Matka: Nie mów tak. Też kiedyś będę taka stara i co, nie będziesz mnie odwiedzać, bo zardzewieję?

Julia: Tata mówi, że jak…

Pauza.

Matka: Co mówi tata?

Julia: I tak przecież cię to nie obchodzi.

Matka wstaje i podchodzi na skraj sceny.

Matka: Co mówi o mnie twój ojciec?

Julia: (wstaje, podchodzi do niej, staje lekko z tyłu, mówi bardzo cicho) Mówi, że…

Matka: (wcina się w słowo) Czemu nie chcesz powiedzieć? Nie bój się, co cię to obchodzi? Zresztą, co mnie to obchodzi (wraca do stołu, miesza zupę). Nie powinnam cię męczyć, przepraszam. Masz rację, to nie ma żadnego znaczenia.

Julia zamyka oczy i zaciska pięść. Ciemność.

 

Akt II

Scena I

Julia jako dziesięcioletnie dziecko, Matka, Ojciec. Retrospekcja: muzyka baletowa- Ricardo Zefarelli „Ballerina”. Matka wyciera naczynia, Ojciec wchodzi z zakupami- z torby wyjmuje lampki świąteczne i pokazuje Matce, rozmawiają, Matka uśmiecha się trochę posępnie. Julia w wieku 10 lat ćwiczy balet w pokoju. Ojciec żegna się z Matką, wychodzi. Cała scena jest bezgłośna. Muzyka cichnie, ciemność.

 

Scena II

Julia

Idzie z walizką, scena pusta (prócz atlasu na brzegu), odgłosy dworca pociągowego. Jakiś mężczyzna wypada z kulis, zderzają się, mężczyzna wybiega w przeciwną stronę.

Głos z megafonu: Pociąg na trasie Poznań- Leszno spóźni się o 24 minuty i 18 sekund. Wszystkich pasażerów uprzejmie przepraszamy. Train Poznań Leszno late 24, 18 minutes. Passanger sorry.

Julia: (szepce) Ja pierdolę. (Siada na skraju sceny, wyciąga papierosa i zaczyna palić) Ja pierdolę. (Pojawia się jakiś kot, Julia go głaszcze) Kici kici, no chodź tu do mnie, no chodź. Nic dzisiaj nie jadłeś, co stary? Czekaj, coś tam znajdę (wyciąga z torby kanapkę). Ciężko mi oddać, bo to z szynką, ale podobno trzeba się dzielić. Od tego się idzie do nieba. Wy, kotki też macie swoje niebo, tak?

 (Julia prycha sarkastycznie). Ciekawe, czy dobry Bóg tak to załatwi, żebym w niebie była z całą rodziną. Matka z ojcem chybaby się pozabijali. A to nie jest dobroć u dobrego Boga. Nie, to nie jest dobroć… Co, kocie? Co o tym myślisz? No, słyszałam, że może Bóg to taki wredny egoista, który wymyślił nas dla swojej zabawy. Ale ja w to nie wierzę. Ludzie za dużo mędrkują, wiesz, kocie, a zapominają o tym, co jest najważniejsze. No, bo mają w dupie innych, cała nienawiść to po prostu samolubstwo… Ja pierdolę, teraz to ja zaczynam mędrkować.

Ciemność.

 

Akt III

Scena I

Julia, Ojciec

Julia wchodzi z prawej kulisy z walizką i krzesłem w ręku. Z drugiej strony Ojciec także z krzesłem. Stawiają je na środku sceny tyłem do siebie tak, że stykają się plecami i siadają. Julia jest nieruchoma, Ojciec odchyla głowę, by spojrzeć na córkę. Wymownie otwiera usta, jakby chciał coś powiedzieć, po czym zamyka je i wraca do normalnej pozycji.

 

Julia: Tato…

Ojciec: Tak?...

Julia: Dlaczego… (zaciska oczy, przygryza język, mówienie sprawia jej trudność) Dlaczego nie chcesz… żebym spotykała się z mamą?

Ojciec: Żabko… Ona okłamywała nas całe życie, myślisz, że to jest normalne, że tak można, tak sobie po prostu…?

Julia: To jest moja mama…

Ojciec: (wcina jej się w słowo) Musimy pokazać jej, jaka była podła, jakim jest niczym, jakim gównem… Nie mogę na nią patrzeć, rzygać mi się chce…

Julia wstaje, ale nadal tyłem do Ojca i krzyczy.

Julia: Dlaczego nie możecie zachowywać się jak normalni ludzie?! Nie możesz po prostu spróbować jej zrozumieć, nie możesz spojrzeć na siebie?!

Ojciec: (wstaje, ale tyłem do Julii, krzyczy i wcina jej się w słowo) Tyle lat, Boże, siedemnaście lat z nią spałem a ona.. Jezu, może już przed ślubem była pomylona?! Te wszystkie spacerki, ploteczki, zakupeczki, pierdołeczki a potem ONE… TAM… Chryste…

Julia: Może gdybyś… Może gdybyś…

Ojciec: A jak udawała. Jak szmata jedna udawała. Oskara dla niej, Oskara, ( wydziera się w stronę widowni, idzie na skraj sceny, żywo gestykulując) Oskara, tak, tego jej trzeba. Świetnie uzupełni kolekcję nagród: „Najlepsza żona”, „Najlepsza matka”, „Najlepsza kochanka”… (pada na kolana, ręką pociera oczy i twarz)

Julia: Musicie się do cholery nienawidzić?...

Muzyka: Ricardo Zefarelli „Ballerina”, ciemność na moment. Światło- na scenie Matka, Ojciec i Julia jako pięcioletnie dziecko. Retrospekcja. Julia w stroju baletnicy tańczy balet, rodzice z tyłu szepczą sobie coś na ucho, uśmiechają się. Julia-dziecko bierze Mamę za rękę i próbuje uczyć ruchów, Ojciec z tyłu śmieje się bezgłośnie. Muzyka cichnie, ciemność.

 

Scena II

Julia

Melancholijna muzyka. Julia wychodzi razem z tłumem z prawej kulisy w płaszczu podróżnym i z walizką, patrzy na zegarek, odchodzi w przeciwną kulisę. Za chwilę wraca  z papierowym rozkładem jazdy pociągów w dłoni. Stoi na  środku, czyta, potem podchodzi do jakiegoś mężczyzny, bezgłośnie pyta się o coś, on wskazuje jej drogę. Wychodzi w lewą kulisę, ale wraca i idzie w stronę prawej, jednak ktoś z tłumu przemieszczającego się na wszystkie strony wyciąga jej z dłoni torebkę i ucieka. Julia porusza ustami jakby krzyczała, próbuje go dogonić, ale nie jest w stanie przecisnąć się pomiędzy ludźmi. Muzyka cichnie, ciemność.

 

Scena III

Matka, Kobieta

Stół, przy nim matka na krześle przegląda jakąś gazetę. Obok siedzi druga kobieta, czytająca inny magazyn.

Kobieta: Zobacz Monik, taka sama jak ty masz.

Matka: Uhm. Rzeczywiście. Ale brakuje mi do tego białej bluzki.

Kobieta: Może być ta moja kremowa.

Matka: Myślisz? Jesteś znacznie chudsza, nie wbiję się w nią.

Kobieta: No może. W takim razie po prostu jakaś jasna.

Wchodzi Julia.

Matka: Jesteś.

Julia: Jestem. (spogląda na kobietę) Ciocia Julia…

Kobieta: (spięta) Juluś… (witają się na stojąco) Matko, jak ty wyładniałaś… Taka jesteś podobna do mamy.

Julia: Może.

Matka się podrywa.

Matka: Słuchajcie, zrobię sobie herbaty, komuś jeszcze?

Kobieta: Nie, nie, Monik, ja już będę uciekać wiesz, mam dentystę na siódmą. Wpadnę jutro. Może przywiozę jakieś ciuchy, których już nie noszę, dla Julki, ładne dziewczyny muszą się ładnie ubierać. Lecę!

Wychodzi.

 

Scena IV

Julia, Matka

Matka: Pewnie zmęczyłaś się podróżą. Ciągle tylko jeździsz i jeździsz… Wiem, to nasza wina i za to muszę… przepraszam.

Julia: Ok, daję radę.

Matka: (śmieje się sama do siebie) Wiesz, przypomina mi się jak w młodości zaczytywałam się w Marku Twainie, który tak sławił odkrywanie nowych lądów…

Julia: Ty?

Matka: To takie dziwne? Mam trochę książek w piwnicy, a w końcu nie można całe życie sprzątać i gotować.

Julia: Nie pracowałaś?

Matka: Nie. (siada, Julia robi to samo). Ojciec zarabiał, ja byłam kurą domową. Ot, moje zadanie- żeby koszula była ładnie wyprasowana, zupka nie za słona i guziczek przyszyty. I Twain, towarzysz samotnych nocy.

Cisza.

Julia: Dlaczego nagle ze mną rozmawiasz?

Matka: A wcześniej nie rozmawiałam?

Julia: Nie. Prawie nie.

Cisza.

Julia: Ale nie przestawaj, nie chcę. Mów do mnie, tak było dobrze. (chwyta Matkę za rękę, ta się prostuje, wstaje)

Matka: Zmyję paznokcie.

Wychodzi w kulisy, wraca z wacikiem w dłoni, siada na krześle i, nie patrząc na córkę, zajmuje się paznokciami.

Julia: (do siebie, sądząc, że matka nie słyszy) Zmywasz… W sumie to dobrze, możemy sobie posiedzieć razem, spędzić trochę czasu… (pauza) Zmywaj… Przecież to łatwiejsze… Kiedy nie chcesz ze mną rozmawiać  albo odwracasz wzrok, albo każą mi cię nienawidzić… (pauza) Wtedy… jesteś coraz dalej. Zmywasz paznokcie. Ciągle to robisz… (matka zaczyna płakać, Julia tego nie dostrzega). Ty zmywasz paznokcie a ja właśnie próbuję ci powiedzieć, że… że  cię kocham tak czy owak. W czerwonych i z odłażącym lakierem. No, kocham cię… Szkoda, że cię to nie obchodzi.

Matka płacze, Julia odwrócona plecami.

Matka: Powinno ci być niedobrze na mój widok…

Julia: Mamo… Ja… Mamo, ja pierdolę! Powiedz… Jesteś szczęśliwa?

Matka: Chyba tak.

Julia: Więc pozwól mi cię kochać…

Matka wybucha płaczem.

Julia: …i pozwól mi kochać tatę…

Ciemność.

 

Scena V

Retrospekcja: muzyka- Ricardo Zefarelli, „Ballerina” , na scenie Matka z małym dzieckiem na rękach, z tyłu Ojciec, który piekli się z jakiegoś powodu. Matka chwyta go za rękę i dotyka nią noska dziecka, śmiejąc się do męża. Ojciec głaszcze ich obydwoje po głowie. Muzyka cichnie, ciemność.

 

Praca  nagrodzona  w ogólnopolskim konkursie literackim

"Podróżuj, śnij, odkrywaj" w Warszawie

pierwsze miejsce

W jury zasiadali:

 

 Krystyna Kofta (pisarka, eseistka, felietonistka, autorka sztuk teatralnych);

Tomasz Łubieński (pisarz, dramaturg, eseista);

dr Ewa Korulska (polonistka, dyrektorka gimnazjum „Startowa”);

Anna Piwkowska (poetka, pisarka, polonistka);

dr Radosław Romaniuk (pisarz, literaturoznawca, polonista);

 

 

bottom of page